niedziela, 4 sierpnia 2013

Słowo na niedzielę :) czyli krótko o ekościemie

Blog to może nie miejsce na rozwlekłe polemiki, ale aż mnie palce świerzbią żeby napisać artykuł na kilka stron, po tym jak przeczytałam tekst w ostatnim numerze Wegatariańskiego Świata pt. „GMO się wyprowadza z Europy? Małe-wielkie zwycięstwo. Kartel Monsanto wycofuje lobbing z Europy”.
Oczywiście to nie ten artykuł jest powodem mojej irytacji. Mowa w nim o tym, że ze względu na zdecydowany opór ze strony konsumentów i rządów, Monsanto zadeklarowało wycofanie lobbingu na rzecz wprowadzenia swoich genetycznie modyfikowanych odmian na rynek europejski. Autor słusznie powątpiewa w szczerość tych deklaracji. I tu od razu przyszedł mi na myśl artykuł z 29 numeru Polityki „Ekościema, czyli mity zdrowej żywności” Marcina Rotkiewicza, który wcześniej, ze względu na niegodną polemiki manipulację faktami, postanowiłam po prostu zignorować. Wydawało mi się, że jest to tania prowokacja dziennikarza próbującego ratować swój budżet w sezonie ogórkowym. Chociaż teraz bardziej wygląda mi to na efekt okrojonego budżetu na lobbowanie, a w związku z tym sięgnięcie po mniej wyrafinowane metody, czyli powiatową ligę lobbystów.
Rozumiem, że również ekologom trzeba patrzeć na ręce i nie warto płacić 5 razy więcej za marchewkę, tylko dla tego, że brudna i pokręcona. Zdrowy rozsądek jest wskazany wszędzie. Zwłaszcza przy pisaniu artykułów dla poczytnego tygodnika „opinii”.
David po powrocie z Ameryki
Wydaje się, że lepkie paluszki Monsanto gmerały przy tym artykuliku, bo kto przy zdrowych zmysłach może stawiać znak równości między substancjami naturalnie występującymi w przyrodzie, a wytworami kombinatów chemicznych? Przekładając, skład chemiczny jabłka, na język naukowy autor sugeruje, że to, co pochodzi z natury i to, co wytwarzają koncerny chemiczne jest dla nas tak samo dobre. Twierdzi nawet, że pestycydy są bezpieczniejsze, bo „dość dobrze przebadane” w odróżnieniu od substancji naturalnie występujących w przyrodzie, o których wiemy niewiele. Faktycznie niewiele – tylko tyle, że w wyniku prowadzonych od milionów lat "testów terenowych" nie wykazały szkodliwego działania – cóż to w porównaniu z testem laboratoryjnym na dziesięciu szczurach?
No cóż, kto chce nich sobie stawia znak równości między roundup’em a jabłkiem i wierzy, że dzięki firmom takim jak Monsanto świat będzie piękniejszy. Ja, póki mogę, będę kupowała warzywa od zaprzyjaźnionej pani Krysi i innych ludzi, którzy wierzą, że woda to coś więcej niż tylko H2O.

A teraz idźcie i jedzcie, co uważacie za zdrowe :)

7 komentarzy :

  1. O Monsanto nigdy dosyć wołania, choć przeciętni klienci MakBrudasa i tak jedzą co tanie, ale w tym wypadku o ich "pogłowiu" zadecyduje selekcja nienaturalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to będzie sposób na rozwiązanie problemu przeludnienia świata ;)

      Usuń
  2. Jakbyś sięgnęła głębiej dowiedziałabyś się dlaczego monsanto tak ochoczo wycofuje się z europy. Otóż po wygraniu sprawy sądowej o patenty nie musi już o nic walczyć. Co to była za rozprawa? O patent na kawałek kodu DNA pewnej bakterii (wybacz że nie pamiętam jej nazwy, wiem że żyje od milionów lat w wulkanach ale oni uznali że jest ich produktem - i wygrali gdyż ograniczone mózgi amerykan uznały że bakteria niczym się nie różni od składników detergentów - w końcu i tego i tego nie widać). Jak pewnie wiesz w Ameryce działa zasada precedensu wiec teraz można patentować każdy kod DNA a co opatentowane w Ameryce to opatentowane na całym świecie. Opatentowano już świnie: http://www.youtube.com/watch?v=2IiZ4cqY7x0 i możesz mówić że nas to nie dotyczy bo ich nie jemy i nie korzystamy ze świń w żaden sposób ale skoro je opatentowano to czemu nie można opatentować marchewki? Ziemniaka? Soczewicy? Wiem że "pracują" już nad stevią (czego wynikiem jest "eco coca-cola" niby ze stevią ale tak naprawdę nie ze stevią, o czym wiedzą tylko "ludzie z paranoją"). Powiedz mi jaki jest sens z marnowaniem pieniędzy na modyfikacje genetyczne skoro można być właścicielem i pobierać pieniądze za coś co już istnieje, wszyscy z tego korzystamy i nikt nie ma co do danego produktu żadnych przeciwwskazań? Nie potrzebne są żadne artykuły w podrzędnych gazetach zaściankowego kraju, nie potrzebne są już żadne walki z Unią i jej ludnością. A co jest najpiękniejsze w tym wszystkim? Większość z nas nie potrafiąc pojąć jak jakaś korporacja może patentować życie nie przyjmuje tego do wiadomości, skrupulatnie filtrując w mózgu wszelkie na ten temat wzmianki, więc oni spokojnie dążą do celu praktycznie bez absolutnie żadnych protestów bo nawet jak ktoś o tym usłyszy powie tylko "pierdolisz, przecież to niemożliwe! zaczynasz mieć już poważną paranoje"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za rzeczowy i wnikliwy komentarz. Możemy się podśmiewać z małych móżdżków Amerykanów, ograniczonych wyłącznie do wąskiego wycinka wiedzy, którą się zajmują. Oni natomiast, niewzruszeni jak walec drogowy, idą przez świat zawłaszczając kolejne obszary naszego życia.

      Usuń
    2. Z tymi mózgami bardziej chodziło o to że sąd w argumentacji odrzucenia protestów odnośnie patentu na bakterię właśnie porównał to stworzonko do detergentu takiego jak ludwik czy domestos a apelacyjny ten wyrok podtrzymał jako w pełni logiczny. Dla większości ludzi ludzi jest ono absurdalne jednak nie dla amerykan.
      Tak czy inaczej bycie ograniczonym jest umiejętnością uniwersalną - w końcu to w Polsce od osoby mieniącej się wykształconą i inteligentną, nastawioną na ekologię oraz mniej narażoną na manipulację - bardziej ode mnie która to studiów nie skończyłam (a jak powiedziała ta osoba: tylko studia pozwalają mieć umiejętność szerszego spojrzenia na świat i umiejętność bronienia się przed manipulacją mediów) usłyszałam "opatentować kod DNA świni? Niemożliwe, nie można przecież opatentować żywych stworzeń, coś musiałaś źle zrozumieć lub źle zinterpretować przez swoją pogłębiającą się paranoję". Tak czy inaczej wbrew temu co mówi opatentowano już bakterię (która jest żywym stworzeniem), pewną odmianę szczurów i właśnie świnie ;) pewnie dużo więcej ale bardzo ciężko dostać informacje na ten temat ponieważ Matkę Madzi jeszcze nie osądzono i niedawno wyszedł nowy model ipoda.

      Usuń
    3. Koszmarne sprzężenie zwrotne, które nie wiadomo jak przerwać. W mediach same bzdury, bo podobno ludzie tego potrzebują. Z drugiej strony ludzie czytają same bzdury, bo ciężko znaleźć coś sensownego. I tak koło się zamyka.

      Usuń